Chce ci dzisiaj opowiedzieć historię, która przydarzyła mi się w liceum, kiedy miałam przerwę od tańca…

Kiedy byłam w klasie maturalnej, byłam tak bardzo przykuta do nauki, że nie chodziłam na żadne treningi. Siedziałam i się uczyłam, a w konsekwencji moje ciało przybrało na wadze. Prawdą jest też to, że kiedy dojrzewałam, moje hormony powodowały różne zmiany w moim ciele. Niestety nikt mi nie powiedział, że jest to tylko etap przejściowy…

Widząc swoje opasłe uda, postanowiłam zrobić „coś” ze swoim ciałem i zaczęłam ćwiczyć w domu. Pewnego dnia, kiedy tańczyłam przez lustrem, zobaczyłam trzęsący się na brzuchu tłuszcz, który skakał wraz ze mną!

Byłam przerażona! Obiecałam sobie wtedy, że: „MUSZĘ to spalić!”. Zaczęłam więc katorżnicze ćwiczenia i do upadłego robiłam brzuszki, skakałam, wykonywałam miliony różnych ćwiczeń, po których upadłam z wycieńczenia na podłogę. Zmordowana wzięłam długopis i kartkę, na której zamieściłam hasło motywacyjne, które przykleiłam sobie na ścianie. Hasło brzmiało: 

„NIE ŻRYJ TYLE GRUBA ŚWINIO!”.

Czytałam to zdanie po kilka razy dziennie, chcąc wprowadzić nowe nawyki do mojego trybu życia i spalić tkankę tłuszczową, która wydawała mi się ogromna. Niestety wypisane przeze mnie hasło nie pomogło mi w trosce o moje ciało, zdrowie i mój taniec. Jego skutki były wręcz odwrotne: zaczęłam się zadręczać, katować i celebrować mój niedoskonały wygląd. Wciąż jednak nie dało mi to motywacji do ruchu ani do tańca – wręcz przeciwnie! Byłam tak strasznie zrozpaczona i pogrążona w depresji, że nie byłam w stanie się ruszać. Myślałam o sobie, że jestem po prostu do niczego – że wyglądam tak strasznie, że nie zasługuję na żadną miłość. Załamałam się, pogrążyłam w smutku i rozpaczy.

Pamiętam dzień w którym modliłam się przy biurku, nad którym wisiała moja „motywacyjna” kartka i błagałam Boga, żeby zrobił coś z moim życiem, które wydawało mi się totalnie bez sensu. I wtedy stał się mały CUD: nagle z mojej ściany zleciała owa kartka, która miała mnie zachęcać do wysiłku fizycznego i do zdrowego stylu życia.

Kiedy się odkleiła i ze świstem opadła na podłogę, pomyślałam sobie, że Bóg nie miał już chyba innego sposobu, żeby mi powiedzieć: „CÓRCIA, WEŹ TY SIĘ OGARNIJ! Co Ty za kłamstwa sobie wmawiasz?! Nie jesteś żadną grubą świnią! Jesteś moim ukochanym dzieckiem!”

Dzisiaj chcę przekazać te słowa Tobie. I zapewnić Cię, że bez względu na to jak wyglądasz, w jaki sposób się ruszasz, ile masz tkanki tłuszczowej – JESTEŚ DZIECKIEM BOGA!

Twoje ciało i Twoje życie jest absolutną wartością i nikt nie może Ci powiedzieć, że jest inaczej – bez względu na to, czy tyjesz; czy ćwiczysz, czy nie – jesteś dzieckiem Boga!

Oczywiście zasługujesz na to, żeby żyć po królewsku! Ale tylko miłość i troska o swoje ciało może nas tak naprawdę motywować do tego, byśmy żyły pięknie – nie żadne katusze, nienawiść do siebie, czy wyrzucanie sobie czegoś, co zjedliśmy!

Bóg pragnie Twojego szczęścia i chce Ci je dać w atmosferze miłości, pokoju i szacunku! Zapraszam Cię więc dzisiaj do przyjęcia na nowo Jego miłości, Jego spojrzenia na Ciebie i do… pokochania siebie! Przyjmij dzisiaj siebie! Zgódź się na to, jak wyglądasz – jak wygląda Twoje ciało, w jaki sposób się porusza. Pokochaj je i zatroszcz się o nie z szacunkiem i miłością. Podejmuj wysiłek fizyczny w taki sposób, by było to zgodne z patrzeniem Boga na Ciebie.

2 odpowiedzi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Uwielbiaj Tańcem
razem z nami!

Zapisz się na nasz newsletter i otrzymuj informacje o promocjach i wydarzeniach ze świata Tańca Uwielbienia!

Klikając w powyższy przycisk wyrażasz zgodę na przetwarzanie swoich danych osobowych w celu otrzymywania informacji o nowościach, promocjach, produktach i usługach od Worship Style sp. z o.o., zgodnie z polityką prywatności. W każdej chwili masz prawo do usunięcia danych, ich poprawy i wypisu.